poniedziałek, 17 września 2012

Jaja po benedyktyńsku


Na świecie występują przeróżne wersje: z łososiem, szpinakiem, ruccolą itd. Moja będzie tradycyjna. Wiele legend narodziło się wokół jajek po benedyktyńsku, ja jednak przedstawię wam historię prawdziwą. Pewnego ranka 1894 roku w Nowym Jorku do hotelu Waldorf Astoria wpadł emerytowany makler z Wall Street Lemuel Benedict i prosi o podanie mu na porannego kaca jajka w koszulce, tosta z masłem i bekonu a to wszystko obficie polane sosem holenderskim. Słynny szef kuchni Waldorf Astoria Oscar Tschirky zachwycił się tym połączeniem  i postanowił wprowadzić potrawę do śniadaniowej i lunchowej karty. Zamienił tylko bekon na szynkę. Ot i cała historia – nie ma nic wspólnego z zakonem benedyktynów. Jeśli chcecie skosztować prawdziwego nowojorskiego śniadania, które nie składa się z bajgla, zapraszam do wykonania jaja po benedyktyńsku.

Składniki:
9 jajek (4 do wykonania w koszulkach, 5 do sosu)
100 ml octu
4 plastry szynki
4 tosty
90 g klarowanego masła
300 ml wina białego
Sól, pieprz

Przygotowanie:
Sos holenderski – do rondelka wlewamy wino i redukujemy tak długo, aż będzie konsystencji syropu. Umieszczamy go w drugim naczyniu z gotującą się wodą i „na parze” dodajemy 5 żółtek. Ubijamy na puszystą masę. Pod koniec dodajemy klarowane masło i mieszamy dotąd, aż wszystkie składniki będą ze sobą idealnie połączone. Doprawiamy solą i pieprzem.
Jaja w koszulkach – Zagotowujemy wodę z octem winnym i solą. Wbijamy jajka po kolei na delikatnie wrzącą wodę i gotujemy 3-4 minuty delikatnie mieszając łyżką, tak by nie uszkodzić białka.
Grillujemy na patelni bez tłuszczu tosty, ja użyłem bułeczek z ziarnami. Szynkę podsmażamy na patelni.
Na talerzu układamy tosty, na nie szynkę, jajka w koszulce i polewamy sosem holenderskim. Całość posypujemy grubo mielonym pieprzem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz